Wysokiej jakości, sprawne usługi publiczne wymagają odpowiednich nakładów. Niedofinansowane szkolnictwo i źle wynagradzani nauczyciele nie zapewnią najmłodszym dobrej edukacji. Lewica od lat o tym mówi, domagając się usług publicznych na najwyższym poziomie. Jednym z postulatów, który pozwoli to osiągnąć, jest 20% podwyżka dla nauczycieli.
"31 marca Lewica, razem z Koalicją Obywatelską, PSL i PL2050, złożyła wspólny projekt, który mówi o 20% podwyżkach wynagrodzeń dla nauczycieli. Oczywiście pani marszałek Witek, która również jest nauczycielką i powinna pochylić się nad tym projektem, włożyła ten projekt do zamrażarki. Wczoraj nasi parlamentarzyści wspólnie ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego złożyli petycję o przyspieszenie prac nad tym projektem" — poinformowała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, Wiceprezydent Miasta Łodzi.
Rekordowa inflacja, do której dopuścił PiS i prezes Adam Glapiński, drastycznie obniżyła wartość wynagrodzeń. W tej sytuacji 20% podwyżka to nie podnoszenie poziomu płac, a raczej utrzymywanie ich na stałym poziomie. Przez lata rządów PiS, przeciętne wynagrodzenie początkującego nauczyciela spadło do poziomu płacy minimalnej. Niskie wynagrodzenia nie zachęcają młodych do podejmowania pracy w tym niełatwym i wymagającym zawodzie, co tylko pogłębia problemy braków kadrowych w szkołach. Politycy przypomnieli przy okazji, że wynagrodzenia nauczycieli powinny być finansowane z budżetu państwa.
"Jesteśmy również za tym, żeby wynagrodzenia były pokrywane z budżetu państwa. Nie tak jak dzisiaj, kiedy budżety samorządów muszą pokrywać wynagrodzenia nauczycieli. Przypominamy, że w tym roku podwyżki dla nauczycieli w wysokości 7,8% wynikały głównie z tego, że płaca minimalna w kraju przewyższyłaby podstawowe wynagrodzenie nauczycieli. Tylko dlatego minister Czarnek podjął tę decyzję o podwyżkach, która kosztowała w skali miasta 56 milionów. My apelowaliśmy do ministerstwa o zwrot 18 milionów, które samorząd musiał dołożyć do tych podwyżek, bo ministerstwo przekazało niewystarczające środki" — dodała samorządowczyni.
Lewica jasno deklaruje, że wynagrodzenia nauczycieli powinny być w całości pokrywane przez budżet państwa, a po stronie samorządu powinny pozostać jedynie koszty utrzymania placówek. Obecnie samorządy otrzymują subwencję oświatową, z której muszą utrzymać placówki i wypłacić wynagrodzenia. Subwencja ta od lat jest zbyt mała, przez co samorządy dokładają do edukacji z własnych budżetów.
"System edukacji to filar funkcjonowania państwa, to najważniejsza usługa społeczna, zaraz po ochronie zdrowia. I dzisiaj PiS ten filar próbuje burzyć. My razem ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego stajemy po stronie nauczycieli. Inflacja w zeszłym roku, według GUS, to 14,4%, czyli o 14,4% możemy dziś mniej kupić towarów i usług. W tym czasie wynagrodzenie nauczycieli wzrasta o 7,8%, czyli de facto nauczyciele ubożeją z roku na rok i dzisiaj bycie nauczycielem to już nie jest misja, to już nawet nie jest służba, to jest po prostu poświęcenie" — stwierdził Grzegorz Majewski, Sekretarz Łódzkiej Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy.
Nauczyciel historii, po roku pracy w zawodzie, otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 2900 zł netto. Takie pieniądze nie przyciągną do zawodu fachowców, którzy zapewniliby uczniom edukację na najwyższym poziomie. Aby poprawić jakość nauczania, powstrzymać odejścia z zawodu i rozwiązać problem braków kadrowych, konieczna jest poprawa wynagrodzeń w szkolnictwie.
"Żeby ten zawód był trochę bardziej doceniany przez rządzących, żeby nauczyciel odzyskał należne mu miejsce w hierarchii społecznej, potrzebne są podwyżki, bo nie będzie dobrej edukacji, kiedy nauczyciele będą w ten sposób traktowani przez państwo, nigdy nie będą respektowani przez uczniów, przez rodziców, jeśli będą pomiatani przez własne państwa" — zauważył polityk Lewicy.