Likwidacja ogólnokrajowego programu in vitro przez rząd PiS nie miała żadnych podstaw ekonomicznych ani medycznych. Ograniczona mentalność polityków PiS, ich uprzedzenia do nauki i postępu oraz religijny fanatyzm i chęć narzucenia innym własnej wizji świata, w jednej chwili unieszczęśliwiło tysiące par, borykających się z niepłodnością, dla których jedyną szansą na zostanie rodzicami była właśnie procedura in vitro. Pomocną dłoń wyciągnęły samorządy, uchwalając samorządowe programy in vitro i biorąc na siebie ciężar finansowania programu. O słuszności tej decyzji świadczą opublikowane ostatnio wyniki badań, które pokazują, że łódzki program in vitro cieszy się najwyższą skutecznością w całej Europie.
"Dzisiaj mamy do przekazania bardzo dobrą wiadomość, płynącą prosto z Łodzi. Otóż Łódź jest liderem, jeśli chodzi o skuteczność programu in vitro, ale liderem nie w Polsce, a liderem w Europie. Kiedy program był przyjmowany w 2016 roku przez radnych Rady Miejskiej, już wtedy szacowaliśmy, że to będzie ponad 40% skuteczności, natomiast pojawiły się nowe badania europejskich specjalistów, które pokazują, że nasz program jest na poziomie skuteczności 47%, podczas gdy ogólna skala europejska to jest 36%" — poinformowała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Miasta Łodzi.
Opublikowane wyniki udowadniają, że łódzki samorząd, wprowadzając program in vitro, w odpowiedzi na likwidację ogólnokrajowego programu przez rząd PiS, podjął słuszną decyzję, wspierając przy tym setki par starających się o dziecko. Od 2016 roku, dzięki łódzkiemu programowi, przyszło na świat 460 dzieci i to nie koniec, ponieważ kolejne 600 kobiet jest w ciąży, a ponad 1200 par nadal uczestniczy w programie.
Łódzki program in vitro, dzięki możliwości bezpłatnego udostępnienia, trafił też do innych samorządów. W tej chwili skorzystało z niego 17 samorządów, a kolejne umowy są w trakcie podpisywania.
"Ta dobra wiadomość wynika również z tego, że Lewica od samego początku przestrzegała przed błędem, jakim było przerwanie programu ogólnokrajowego, kiedy tylko PiS objął władzę, a minister Radziwiłł stwierdził, że to jest procedura, która nie powinna mieć miejsca, nie powinna być finansowana ze środków krajowych" — dodała wiceprezydent Moskwa-Wodnicka.
Politycy Lewicy przypomnieli nie tylko o swoim sprzeciwie wobec likwidacji ogólnokrajowego programu in vitro, ale też projekcie ustawy przywracającej refundację programu z budżetu państwa, którą Klub Lewicy złożył w Sejmie
"Myśmy przygotowali jako Lewica projekt ustawy, który przywraca finansowanie ogólnokrajowej metodzie in vitro. Założyliśmy w tym projekcie ustawy, że chcemy na ten cel przeznaczyć 300 milionów złotych rocznie. 300 milionów złotych rocznie przy budżecie państwa, który wynosi blisko 700 miliardów w skali kraju, a wydatki pozabudżetowe ponad 400 miliardów, to naprawdę jest kropla w morzu, ale ta kropla w morzu mogłaby dać szczęście blisko 20 tysiącom par, 20 tysiącom kobiet i moglibyśmy ten problem, który mamy dzisiaj z niżem demograficznym, realnie zacząć uzdrawiać, realnie zacząć naprawiać" — zauważył poseł Tomasz Trela, wiceprzewodniczący Klubu Lewicy.
Finansowanie z budżetu państwa ogólnokrajowego programu in vitro, nie oznaczałoby likwidacji świadczeń społecznych, bo dziś pełnią one inną rolę niż zwiększanie dzietności. Programy typu 500 plus stanowiłyby uzupełnienie ogólnokrajowego programu in vitro, zapewniając rodzicom stabilność i bezpieczeństwo, ale to program in vitro wspierałby pary starające się o dziecko.
"Apelujemy raz jeszcze, wyciągnijcie drogie posłanki i drodzy posłowie PiS ten projekt z zamrażarki, dlatego, że można ten projekt wprowadzić w życie i można dawać szczęście nowym małżeństwom, można dawać szczęście parom i można witać w Polsce nowych obywateli naszego kraju. My mamy dane i to przecież są dane ogólnopolskie, że 1,5 miliona ludzi to są osoby, które borykają się z niepłodnością i nie mogą mieć dzieci. Tylko metoda in vitro może im pomóc, bo te wszystkie inne metody, o których mówił rząd PiS, one są tak naprawdę nieskuteczne" — dodał poseł Trela.